wtorek, 30 czerwca 2015

Uroki lata

Tak pięknie może być tylko latem :-)


Ciepłe słońce, ulewny ciepły deszcz, a po chwili ...
Piękna tęcza :)))
Aż chce się żyć. ...


                                                                  Pozdrawiam tęczowo 


PS.  Post bardzo spontaniczny, pierwszy raz pisany z komórki,  
mam nadzieję, że jakość nie będzie tragiczna :-)

piątek, 26 czerwca 2015

Wróciło :)

Wróciło lato :)))

 Nie wiadomo na jak długo,  więc trzeba łapać każdy promyk, każdą chwilkę. 




Dzisiaj znowu działam ogrodowo.


Zdobyłam moją pierwszą skrzynkę po owocach.
Jeszcze taka surowa, nieobłaskawiona...
Mam dla niej tak wiele zastosowań,  że na pewno na jednej się nie skończy  :)


Pozdrawiam cieplutko






środa, 24 czerwca 2015

Leń...

Leń- to ja :)
Dzisiaj :)


Istnieje coś takiego jak "przesilenie letnie"???
Bo właśnie mnie złapało :)


Siedzę na kanapie ( a właściwie to bardziej leżę) i przeglądam internet..
Podglądam co u was, zbieram inspiracje i ładuję akumulatorki :)



Tak więc dzisiaj pokażę wam jak wygląda mój świat z pozycji kanapy :)))



Jutro znowu będę "na chodzie"...
Jutro znowu zrobię milion rzeczy...




Ale dzisiaj.....
Jeszcze troszeczkę...jeszcze chwilkę poleniuchuję i nic nie porobię...
A co? Czasem mogę :-)))
Czasem mi się należy :-)))

Pozdrawiam leniwie


poniedziałek, 15 czerwca 2015

Kuchnia cz.II


Witajcie.
Jaka u was dzisiaj pogoda? Bo u nas, po upalnych dniach, chłodno i deszczowo.
Ale tym razem wcale się za taka pogodę nie gniewam, ponieważ przyda się trochę odpocząć
 od skwaru i nadrobić zaległości w ogrodowych pracach :)







Zapraszam was dzisiaj ponownie do kuchni...
Część jadalniana :)
Nie mamy typowej, osobnej jadalni. Taką funkcję pełni wydzielona część kuchni, z dużym stołem.

Do tej pory wyglądało to tak:



Niby ok. ale jakoś tak "sklepowo" było. Zero personalizacji i ciepłego klimatu.
Aby jakoś ocieplić to miejsce i zyskać dodatkową przestrzeń gospodarczą, kupiłam w ubiegłym roku w biedronce, dwa regaliki i pomalowałam na biało. Zyskałam trochę półek do przechowywania, jednak dekoracyjnie nadal było kiepsko....



Postanowiłam zabudować całą przestrzeń pod oknem trochę bardziej fachowo i jednolicie.
Z pomocą castoramy i wiertarki zbudowałam takie coś :)))


Dwa regały na wymiar, oraz jednolita płaszczyzna blatu nad nimi.
 Do tego dorobiłam jeszcze osłonę na grzejnik i dzisiaj wygląda to tak....


Prawda, że lepiej?




Długo myślałam też nad stołem i przestrzenią nad nim.
Myślałam o jakieś galeryjce? ale tych już u nas pod dostatkiem... może czarna farba tablicowa ?....
Ale jakoś nic mi nie pasowało. Do momentu wizyty u rodziców na strychu.
Przypadkiem zauważyłam stare lustro- ze szczególnym podkreśleniem przymiotnika stare.
Ponad stuletnie lustro moich pradziadków :)))
Piękna, szeroka, drewniana rama.

 Od razu zapaliła mi się lampeczka - już wiedziałam co chcę na ścianę za stołem :)
Dostałam lustro (a właściwie ramę), chociaż tato kiwał głową z powątpiewaniem, że mi się to rozleci.
Rama była  w bardzo złym stanie.
Niestety korniki dały jej nieźle popalić, a zmienne temperatury na strychu dopełniły zniszczenia.

Ale uparłam się że spróbuję ją uratować. 
I udało się :)))))


Było trochę pracy...
Najpierw odpowiedni preparat do rozprawienia się z kornikami (gdyby nadal tam siedziały), potem  klej stolarski, masa szpachlowa do załatania dziurek...

 Na koniec szlifowanie i malowanie.


Specjalnie nie przykładałam się do idealnego wyrównania powierzchni.
 Przecież to bardzo stara rama i chciałam, aby to było widać...


I jeszcze stół.
Od pewnego już czasu, chciałam się pozbyć szklanego blatu.
Intensywnie użytkowany, był już porysowany, niepraktyczny-ciągle upalcowany...
Do tego drewniana rama dookoła sprawiała, że żaden bieżnik nie wyglądał na nim dobrze, a duży serwet nie sprawdzał się (ciągle ubrudzony,pognieciony, bo córka odrabia tu lekcje ) 
I ten zielony kolor szyby.......


Najpierw porozkręcałam całość i pomalowałam na kolor lustra.
W nowym kolorze stół od razu wyglądał lepiej, ale ja chciałam więcej...Ha, ha typowa baba :)


Zrobiłam na niego coś w rodzaju nakładki- taki stół na stół :))))
Przycięta na wymiar sklejka o gr. 20mm i drewniana podrama.
Całość oczywiscie pomalowana.



Sklejka ma fajną fakturę. Stół wygląda na stary, idealnie pasuje do lustra.
Pozbyłam się szkła i mam piękny drewniany stół.
 Cały kącik jadalniany nabrał charakteru i przytulności.



Pewnie zastanawiacie się dlaczego ten stół taki ciemny a nie biały????
Właściwie to nie wiem.
Ciemny stół kojarzy mi się z przytulnością, z dobrobytem, z tradycją.
 Jakoś bardziej do mnie przemawia niż biały..(chociaż pewnie biały pasowałby tu bardziej.
Kiedyś może stanie w prawdziwej jadalni a wtedy taki mały kuchenny może będzie biały).
Ponadto lubię połączenie bieli i ciemnego brązu bardziej niż b&w, no i w pozostałych pomieszczeniach też zastosowałam taką mieszankę barw.


Gdyby jeszcze tylko blaty mogły być ciemne.....

Będzie wymieniona jeszcze lampa i krzesełka dostaną szare pokrowce, a obok lustra zawiśnie kalendarz i zegar.
Myślę też, że przeciwległa ściana pomiędzy skosem a blatem roboczym dostanie jakiś ciemny kolor, aby obie części kuchni zintegrować ze sobą. Co myślicie?? 


Nie będzie za ciemno? 
Jeszcze się waham- raz chcę białą, a raz ciemną, prawie czarną.
 Muszę przemyśleć wszystko dokładnie.....bo podobałaby mi się i taka i taka i obie wersje kolorystyczne będą pasować.
Może pomożecie mi podjąć decyzję?

Pozdrawiam cieplutko

Ps. dlaczego wszystkie zdjęcia na blogu wychodzą takie nieostre? 
oryginały w komputerze maja fajną ostrość a dodane na bloga już nie.
Też tak macie??? Może muszę je jakoś specjalnie edytować?

wtorek, 9 czerwca 2015

Odsłona kuchni część robocza...

  Witajcie po kolejnej długiej nieobecności.
Tak długo mnie nie było, że aż mi wstyd.

Dzisiaj zapraszam was do mojej odświeżonej kuchni.
Dzisiaj tzw. część robocza.


Cała kuchnia została tylko troszkę odświeżona,
 wielkiej rewolucji nie było, toteż wielkiego "wow" nie będzie.
 Remont kuchni nie był podyktowany kaprysem- żeby tylko zmienić kolor, bo nie o niego tu chodziło. Fronty szafek oklejone były laminatem, który brzydko poodklejał się miejscami i powstały brzydkie wypukłości, co przy połysku było bardzo widać.(Niestety nie dało się tego uchwycić na zdjęciu).


Próbę zerwania laminatów i pomalowania szafek zrobiłam już na jesień. KLIK


W ramach testu wytrzymałości takiej powłoki w kuchni,
pomalowałam drewnopodobne drzwiczki kuchni na kolor pozostałych frontów.
Po kilku miesiącach użytkowania stwierdziłam, ze farba się trzyma. Mimo intensywnego użytkowania nic się nie dzieje, więc mogę działać dalej. 


Przy okazji postanowiłam zmienić kolor mebli na biały,
 aby rozjaśnić całość i ujednolicić kuchnię z resztą mieszkania.
 Pozbyłam się też reszty drewnopodobnych elementów kuchni
 w nieatrakcyjnym dla mnie kolorze- buk.
Pozrywałam wszystkie laminaty z frontów i pomalowałam.


Tym razem jednak, użyłam nie tylko farby akrylowej.
Pierwszy raz użyłam farby alkidowej- biały, połysk.
Trochę się jej bałam. Dotychczas zawsze malowałam meble farbą akrylową.



Ponieważ farba ma bardzo intensywny, nieprzyjemny zapach no i schnie ponad 17 godzin, pomalowane są nią wszystkie elementy, które można było zdemontować i wynieść na czas malowania i schnięcia  do piwnicy. A więc wszystkie  fronty szafek.
Resztę pomalowałam już tradycyjnie farbą akrylową.



Przy okazji remontu dokonałam w kuchni pewnej reorganizacji, aby zyskać więcej miejsca do przechowywania.  Obniżyłam lewe drzwiczki i zabudowałam odkryte półki nad górnymi szafkami.. Były bezużyteczną  i wątpliwą dekoracją. Wszystko co na nich stało, oblepiało się tłustym kurzem. 
Teraz pomieściłam tam prawie całe szkło używane tylko przy okazji większych imprez. Zyskałam za to miejsce w witrynie, w której znalazły się teraz talerze. 
Zmieniłam też listwy cokołowe na białe, aby kuchnia nie "fruwała w powietrzu"


Dorobiłam dodatkową półeczkę aby przedmioty stały piętrowo i nie zasłaniały się wzajemnie.


Zrobiłam też zamykaną szafeczkę nad lodówką. Denerwowały mnie rzeczy które na niej stały,
 a stać tam musiały, ponieważ nie mieściły mi się w szafkach.
Teraz są tam nadal, ale ich nie widać :)





I najważniejsza, najbardziej dekoracyjna moim zdaniem zmiana: zabudowa mikrofalówki...
Bardzo denerwowała mnie mikrofalówka postawiona tak po prostu na blacie
. Długo kombinowałam jakby ją tu zabudować i wymyśliłam sobie takie coś...


Poniżej już istniejących półek, zbudowałam regalik.
Oprócz mikrofalówki, wstawiłam w niego również inny, często używany sprzęt.
Na górnej półeczce znalazło się miejsce na szklanki na wodę i miseczki na płatki śniadaniowe.
 Miejsce logiczne dla mnie: miseczka+ mleko z lodówki- całość grzejemy w mikrofalówce :)) 
Nie trzeba chodzić z jednej części kuchni do drugiej jak to było przedtem :)







 Marzyłyby mi się jeszcze ciemne blaty- czarne albo ciemny brąz.
 Wtedy kuchnia nabrałaby zupełnie innego charakteru.
Ale szkoda mi wymieniać coś, co jest dobre i nie zniszczone.
Ale  nie mówię też -nie. Może za jakiś czas??? :)

Nie wiem też, co zrobić ze ścianą nad blatem. Mam ochotę na coś ciemnego: farba? tapeta?

Planuję jeszcze dołożenie ozdobnej listwy górnej, tzw. korony.
Mam już nawet upatrzony model, ale jeszcze do tego nie doszłam :)

Jak zwykle post tasiemiec :)
Jakoś krótkie posty mi nie wychodzą:)))

Niedługo (naprawdę niedługo)- część jadalniana kuchni :-)
Zapraszam