środa, 29 kwietnia 2015

Spacerkiem po ogrodzie



Nareszcie przyszła !
Słoneczna, pachnąca, rozśpiewana świergotem ptaków!
Wiosna!!!
Najpiękniejsza, najprzyjemniejsza pora roku. 
Żadna inna nie ma tylu zapachów i takiej feerii barw co ona :) 

Jak zawsze o tej porze roku, wszelkie prace domowe schodzą na dalszy plan. 
Liczy się tylko ONA i OGRÓD - duet doskonały :)

Nasz ogród nie jest szczególnie wielki- powiedziałabym -wielkość przeciętna, ale pracy w nim od groma. Obsadziłam każdy możliwy centymetr powierzchni, wycisnęłam tę przestrzeń jak cytrynę :) 
A każda posadzona roślinka wymaga pielęgnacji i zainteresowania- szczególnie teraz , na wiosnę.
Ale to sama przyjemność. Uwielbiam się babrać w ziemi, pielić, przycinać i słuchać czy rośnie :)))
Sprawia mi to ogromną radość....
Tym większą, gdy widzę jak ogród pięknie odwdzięcza mi się za tę troskę.

Zapraszam was zatem dzisiaj do mojego ogrodu, do mojej krainy szczęśliwości....




Kocham ogród bardziej niż dom.
Gdybym się musiała przeprowadzić,to ogrodu brakowałoby mi najbardziej.
Zmiana domu, mebli, dekoracji- to wszystko by mnie cieszyło, ale ogród rośnie kilka lat i bardzo, ale to bardzo bym tęskniła za moim kawałkiem raju.


Migdałowiec- który rozsiewa wokół oszałamiający, słodki zapach :)


Delikatna, błękitna Ułudka,  która rozświetla ciemne rajony ogrodu...


Serduszka Wspaniała-ulubiona roślina mojej córki, ze względu na nietypowy kształt kwiatów...
W porze kwitnienia, codziennie dostaję od niej kilka takich serduszek jako wyraz miłości :))


Różowe Bergenie i Biała Tawuła, która w szczycie kwitnienia wygląda jak biała kula śniegu...


Pigwowiec- o cudnym zapachu, zwabiający niezliczone ilości pszczół....
Niestety to krzew dosyć ekspansywny, przycinam go średnio raz w miesiącu, aby utrzymać dozwoloną wielkość...


Pieris japoński- nieco kapryśny, ale za to bardzo dekoracyjny przez cały rok. 
Bardzo wczesną wiosna ma kiście białych kwiatów, następnie aż do późnego lata wypuszcza młode listki które są intensywnie czerwone. Zimozielony - nie zrzuca liści na zimę.



Tutaj w towarzystwie intensywnie żółtej trawy...


Żółty Klon, który wprawdzie nie kwitnie, ale ma intensywnie złotą barwę przez cały sezon.




Rododendron też zaczyna już kwitnąć...


Troszkę dużo zdjęć- wiem, ale w każdym zakątku mojego ogrodu już coś kwitnie, a to co jeszcze nie kwitnie, jest dekoracyjne ze względu na barwę liści...
A każdy- najmniejszy nawet kwiatek wywołuje u mnie szeroki uśmiech i napawa dumą.
Tak musiał czuć się Bóg kiedy stwarzał świat...
Stworzył go doskonale, tylko człowiek potem trochę namieszał :))


Na koniec jeszcze kilka fotek z pergoli, którą już powoli  zaczynam dekorować i wypełniać kwiatami...
Postanowiłam, że w tym roku będzie kolorowo i  wesoło....
Będą kolorowe kwiaty, poduchy i dodatki w wesołych, żywych barwach.
Żadnej monotonii, ani nudy :)




Z domu przywędrowała już Zamia.
Na razie brak jeszcze większości bibelotów i akcesorii, ale powoli, powoli...


Mamy też w tym roku lokatora....
Sama nie wiem, czy cieszyć się z tego faktu, czy też nie, bowiem miejsce wybrał sobie nieco niewygodne dla mnie...centralnie nad rogówką.
 No cóż jakoś musimy przetrwać do opuszczenia gniazda przez młode :)


Wytrwałych pozdrawiam ciepło i wiosennie :-)




wtorek, 14 kwietnia 2015

Spontan



Dzisiejszy post to taki spontan...
Po prostu miałam ogromną potrzebę nabazgrania czegoś.
 Niestety ciągły brak czasu nie pozwala na sklecenie jakiegoś "mądrego" posta, chwyciłam więc za aparat i w biegu pomiędzy malowaniem szafek, ogarnianiem ogrodu i fizykoterapią cyknęłam parę fotek :)
Tak tylko żebyście wiedziały, że żyję- że nie oczadziałam jeszcze z oparów farby i żebyście o mnie nie zapomniały :)))



Jak widzicie u nas królują narcyzy...żółto i wiosennie :)


A to już nowa lampa...
No właściwie to nie taka nowa- ma już któryś miesiąc, ale jakoś nie złożyło się, żeby ją wcześniej pokazać. Wygrałam takie cudo na allegro za 10 zeta (bez klosza). Niestety trochę trwało znalezienie odpowiedniego abażuru (niby wszystko jest, a jak człowiek czegoś potrzebuje to trudno znaleźć...


A tak wygląda nasz kominek w wersji rozrywkowej :)))


Pewnie jesteście też ciekawe, co słychać w kuchni???
Ano jesteśmy na przymusowej diecie cud-
wykręciłam drzwi z lodówki...
-nie ma jedzenia....sorry :)))

(zdjęcie kiepskie, ale robione wieczorem telefonem)

A tak poważnie,
 to cały czas działam, chociaż wciąż napotykam nowe trudności :(
(ale poskarżę się wam innym razem)
Powoli, powoli, ale posuwam się do przodu :)


Trzymajcie się :)

środa, 8 kwietnia 2015

Wróciłam


Oj, jak bardzo długo mnie tu nie było...
Ostatni post wyszedł w świat prawie miesiąc temu.
Nawet nie złożyłam wam życzeń świątecznych....
Nie pisałam, ani nie czytałam, więc mam zaległości jak  stąd do Hiszpanii ...
(wchodzę dzisiaj na bloglovin, a tam 155 nieprzeczytanych postów....)
na bloggerze niewiele mniej...

Wszystko przez nadmiar prac i tempa jakie sobie nałożyłam- ale po kolei....
Miałam zamiar po świętach zabrać się za remont kuchni....na spokojnie, powoli, bez pośpiechu....
ale jak to ja, w pewnym momencie stwierdziłam, że trochę głupio nie myć okien na święta, które już aż wołały o odrobinę uwagi- szczególnie to w kuchni.
No a skoro zdecydowałam, że jednak je umyję i zmienię firanki na czyste, to może najbrudniejsze prace remontowe zrobię przed świętami? Przed umyciem nieszczęsnego okna? A resztę już na spokojnie po świętach tak jak planowałam .......
No i zabrałam się za szlifowanie i malowanie elementów kuchni, których nie da się rozmontować i wynieść do takich prac na zewnątrz.
A jak już zaczęłam, to tak jakoś z rozpędu robiłam więcej i więcej.....



Wieczorami padałam dosłownie na nos i o komputerze nawet nie zdążyłam pomyśleć....
Do tego doszło uszycie dwóch płaszczyków wiosennych w trzy dni....

Na szczęście na święta postanowiliśmy wyjechać nad morze, więc przynajmniej generalne sprzątanie mnie ominęło. Niestety z tego też powodu świątecznych ozdób w domu raczej w ogóle nie było...

Z wyjazdu wróciliśmy wczoraj wieczorem wprost na urodziny teściowej, więc dopiero dzisiaj miałam chwilkę, żeby pooglądać wasze pięknie udekorowane domy na święta.

Dobrze trafiliśmy z wyjazdem. U nas padał podobno śnieg i pogoda ogólnie bardziej przypominała zimę niż wiosnę, a w Kołobrzegu cały czas świeciło słońce i niebo było bezchmurne.





Spacery, odpoczynek i ten błogostan NICNIEROBIENIA....tego mi trzeba było....
Żadnego stania przy garach, zmywania, krzątania się....
Zamiast tego spacery po plaży, basen, sauna.....co tu dużo mówić- to pierwsze takie święta- z dala od domu, ale też rodzinne, bo byliśmy całą piątką i może stanie się to nową tradycją rodzinną?....


Zachody słońca nad morzem tak samo piękne o każdej porze roku....



Remont w kuchni zapowiada się jeszcze na jakieś dwa- trzy tygodnie, ale teraz już na spokojnie.
I na bieżąco będę wam zdawać fotorelację :)


Pozdrawiam Was serdecznie poświątecznie i życzę miłego- i w końcu CIEPŁEGO kwietnia :-)))
Gdzie ta wiosna???U nas znowu dzisiaj pada deszcz...