niedziela, 27 lipca 2014

Sentencja na dziś...



Święta prawda......


Taką fajną tabliczkę kupiłam ostatnio w empiku :))

Od jakiegoś czasu marzą mi się konie :-)
do dekoracji- prawdziwych się boję....

No i złapałam jednego, czarna skóra prasowana...
Jeszcze poluję na takiego na biegunach.....

Pozdrawiam

ANIA

czwartek, 24 lipca 2014

Brzydkie kaczątko...


Znacie bajkę o brzydkim kaczątku?
Ja jedno takie w domu miałam.....

Nie wiem czy zmieniłam je w pięknego łabędzia, ale lepiej jednak jest :)


Mowa o starym- na pewno ponad trzydziestoletnim stole kuchennym ciotki męża.
Powiedzieć,że to pamiątka to zbyt wiele. Po prostu przywędrował do nas po przeprowadzce. 
Nie bardzo wiedzieliśmy co z nim zrobić, więc stał sobie w altanie obok grilla, przykryty plastikowym obrusem. Pełnił funkcję pomocnika i bardzo mi z nim tam było wygodnie- tyle, że brzydko!
A że cała altana przeszła w tym roku małą metamorfozę to i stół też.


Niestety chociaż stary, drewniane były tylko nogi :(
Przez 12 lat stania na dworze i częściowo deszczu, dwie nogi najbardziej narażone na wodę częściowo  spróchniały, więc trzeba było je trochę skrócić( oczywiście wszystkie cztery :)), a potem całą podstawę pomalować na kolor pasujący do reszty mebli.
Blat nie nadawał się już do niczego, więc zrobiłam nowy z niepotrzebnych desek ze starej balustrady.
Przycięłam, zeszlifowałam starą farbę i pomalowałam lakierobejcą w kolorze dębu.



Teraz posłuży nam jeszcze dobrych kilka, albo nawet kilkanaście lat.
Cieszę się, że udało mi się go uratować.


Bardzo się ostatnio zmieniłam....
Zrobiłam się sentymentalna.....

Kiedyś bym się tym nie przejęła- jak stary i brzydki to poszedłby na śmietnik, a kupiłabym nowy...
a dzisiaj.........siedzę i dłubię, aby ocalić wspomnienia i pamięć po bliskich w tych nielicznych rzeczach, które po nich zostały. 
Mimo iż nie mają żadnej wartości materialnej -to wartość sentymentalna przewyższa ją tysiąckrotnie.......

Bo przecież za każdym razem kiedy na niego spoglądam- przypominam sobie ciotkę.....

W takie ciepłe dni jakie były ostatnio, urządziłam sobie namiastkę kuchni na dworze w altanie :-)
Staruszek przydał się bardzo......


Życzę słonka :)

ANIA




niedziela, 20 lipca 2014

Wieczorem....




Lato nas rozpieszcza.
Temperatury jak na południu Europy- dzisiaj były 33 stopnie w cieniu.

 Jak ja lubie taką pogodę :-) 
Jestem zdecydowanie ciepłolubna i spokojnie mogłabym żyć w klimacie z takimi temperaturami.

Własny basen na ogrodzie to jak dla mnie największy luksus i dobrodziejstwo latem. 
Marzenie........

Mamy tylko taki, ale i tak sprawdza się świetnie- szczególnie w takie upalne dni jak dzisiejszy...
Córka prawie z niego nie wychodzi :-))



Po upalnym dniu mamy piękny ciepły wieczór...


Siedzę sobie w moim "letnim pokoju" i słucham koncertu żab....
Cisza, spokój, pełen relaks.





W taki piękny wieczór nie chce się wchodzić do domu :-)
mogłabym tu siedzieć całą noc...
-gdyby komary nie wpadły na ten sam pomysł :-(



Zrobiło się naprawdę późno!...
Zmykam spać.

Pozdrawiam i życzę miłego tygodnia.

ANIA

czwartek, 10 lipca 2014

Moja ostoja...


Moje miejsce wytchnienia, odpoczynku i radości.....- moja ostoja..


Dawno temu pisałam, że pracuję nad miejscem do odpoczynku w ogrodzie....
obiecałam też, że pokażę wam efekty mojej pracy :-)
Z bardzo wielkim poślizgiem chwalę się wam więc moim nowym ulubionym miejscem...



Wszystko wydawało się takie proste do zrealizowania, ale.....
najwięcej czasu zajęło mi zgromadzenie tylu palet w przystępnej cenie.
Wiem, wiem- powiecie, że one wcale nie są drogie - 20 zł za sztukę, to niewiele......
Ale jak doliczyć do tego potrzebną piankę (a trochę jej jest), materiał na podszewkę i zdejmowalne pokrowce wierzchnie, farbę itp. to zrobiła się całkiem niezła sumka...
A ja chciałam systemem gospodarczym.....

 No i udało się.....


Trzy palety dostałam od sąsiadki po kostce brukowej, a resztę udało mi się kupić całkiem przypadkiem w hurtowni ogrodniczej po 6 zł. za sztukę.
Jak usłyszałam cenę to miałam taką szczęśliwa minę, jak jeszcze nigdy dotąd....
Biedny facet był nieco zdziwiony, jak to stare palety mogą babę uszczęśliwić :))


Z piankami też mi się udało: nie będę was zanudzać szczegółami, bo znowu mi się post tasiemiec robi, powiem tylko ,że dwie idealne pianki miałam, dwie zdobyłam za friko, a zapłaciłam tylko za jedną i to tylko 20 zł.- u tapicera- bo była trochę uszkodzona. Po odpowiednim przycięciu pasuje idealnie.



Wyszło na to, że najwięcej kosztowały mnie: impregnat do drewna i  materiały,
 choć i tu bankructwa nie było, bo podszewka była po 2 zł. za metr,
 materiał na pokrowce po 8 zł. i materiał na zasłonki też po 8 zł, oczywiście zakupione na allegro.


Potem to, co lubię najbardziej- szlifierka, farba, maszyna do szycia, trochę śrub żeby wszystko razem się trzymało i proszę - można siadać, a nawet poleżeć :-)


Ta część pergoli była trochę zaniedbana. Stała tam stara, brzydka i niewygodna ławka, która pierwotnie miała służyć do leżenia i jako dodatkowe siedzisko, ale była za wąska i bez oparcia. Skończyło się na tym, że składało się na nią różne basenowe klamoty.
Teraz to najbardziej oblegany (ha, ha, dosłownie) kącik całej rodziny.
Jest wygodnie, ładnie i funkcjonalnie.




Zamówiłam też na allegro skrzynię, która będzie stolikiem
i schowkiem na koce i poduszki równocześnie.

Kończę też prace renowacyjne starego stołu, który służy nam jako pomocnik obok grilla.
No i muszę jeszcze popracować nad dodatkami, aby to miejsce jeszcze bardziej udomowić....


Pozdrawiam serdecznie.